wtorek, 23 lutego 2016

Przyznaję się!

Czy potrafisz się przyznać ze tęsknisz  za okresem kiedy nie było dzieci?

Ze jedynym zmartwieniem to był,ograniczony fundusz na imprezy czy w co się ubrać na wypad ze znajomymi?
Że nie było problemu aby zjeść ciepły obiad i wypić gorąca kawę?


                     TAK. PRZYZNAJE SIĘ! 


Możecie mnie zjeść za to... ale tak tęsknię.  Brakuje mi tego wszystkiego. Takiego "beztroskiego" życia.  


Chodź tęsknię za takim życiem i mimo , że wcześnie zostałam mamą to nie. Nic bym nie zmieniła. 
Dzięki dzieciom jestem inna osobą...   Każde z nich po przyjściu na świat czegoś mnie nauczyło. 

Pierwsze,że bycie młoda mamą to nic złego i że  nieświadomie  robi się selekcja "znajomych" i zostają ci prawdziwi. Że  da się pogodzić dom,dziecko, prace i jeszcze zostanie czas dla siebie samej!

Drugie,że dzieci o dziwo nie biją się o super zabawki z najwyższej półki ale o głupia  kartkę papieru... 
(Wiec pieniądze to nie wszystko...) 
No i ze nie może być nic gorszego niż klocek lego w nocy na drodze do łazienki....no  w tedy tak myślałam...

Trzecie nauczyło mnie cierpliwosci (choć nadal mam jej malo), optymizmu, cieszyć się z byle czego i tego ze niepełnosprawne dziecko to nie koniec świata. To początek. Początek nowego życia.  Nowej Ciebie. 
Jakiej? To już zależy tylko od Ciebie....









poniedziałek, 15 lutego 2016

Mam dość. ..

Czasem mam dość...





Płaczu i zgadywania  co mu dolega..
Tłumaczenia, że nie wolno wyciągać talerzy z szafki..
Chodzenia po schodach w ta I spowrotem...
Omawiania każdej wykonywanej  czynnosci,  mama założy ci buciki, podaj prawa rączkę, lewa...
Śpiewania piosenek by wiedział jaką czynność będziemy zaraz wykonywać... 
Ostrzegania, uważaj krawężnik  nóżka do góry!
Uważaj drzwi,ściana, schody.
Uważaj pies, drzewo, zabawki...

Dość mam czasem biegania  bo widzę ze się nie zatrzyma... ze spadnie ze schodów,że znów ktoś nie odstawił krzesła na miejsce i uderzył się w nie głową...

Są dni kiedy wydaje mi się że żyje w domu gdzie ktoś ma nerwice natrectw... a moi znajomi myślą że ja ją mam... ze ciągle biegam i odstawiam te cholerne krzesła, zabawki.
Ze ciągle otwieram drzwi gdy są przymkniete... ze wszystko musi leżeć na swoim miejscu...
I ciągle teksty typu - ze ja nie potrafię usiąść i posiedzieć... nie rozumieją ze dla niego na każdym kroku  czai się niebezpieczeństwo a ja matka tego małego szkraba mimo wszystko ze mam dość robie  to dla niego.

Przecież nie zamknę go w pokoju i nie będę go trzymała pod kluczem.

Kiedyś dosłownie co tydzień przestawialam meble... teraz żebym mogła przymocowała bym wszystko na stałe... by zminimalizować  ryzyko  usunęłam stolik i inne "nie tak bardzo" potrzebne meble...

Bo czego się nie robi z miłości do dziecka...





wtorek, 9 lutego 2016

Niepełnosprawność

Jak często widzicie niepełnosprawne dziecko i nie wiecie jak się zachować?


Dość często spotykam się z tym ze ludzie mnie zaczepiają i mówią "proszę rozłożyć wózek, on śpi", "pani dziecko śpi na stojąco!".. czasem przytakuje dla świętego spokoju ale nie zawsze...
Kiedy już poinformuje, ze mój syn jest niewidomy i nie śpi ludzie czasem wręcz uciekają w popłochu,albo robią dziwna minę....

Tym się nie zarazisz! Nie robisz nic złego ze się odezwiesz do nas, nie zjemy cię za to! Rozmawiaj, jeśli jesteś ciekawy, pytaj. My tez nie wiedzieliśmy wszystkiego od razu,tez pytaliśmy.
Nie zranisz nas swoja ciekawością, raczej tym ze uciekniesz jak się dowiesz o chorobie..



My chcemy żyć jak każdy inny człowiek, nie przybijaj nam plakietki "gorszy","inny".




Zapytaj czy pomóc, ale NIGDY nie rób tego bez uprzedzenia! Często osoby niepełnosprawne chcą być bardzo samodzielne i nie chcą pomocy...


 UŚMIECHNIJ się! Nie tylko do osoby chorej..


Jeśli Twoje dziecko,pokaże paluszkiem na osobę chora i zapyta dlaczego ktoś jezdzi na wózku nie zabieraj dziecka w popłochu i nie uciekaj.WYTŁUMACZ, ze czasem tak bywa,że ludzie chorują.

Na to czy jesteśmy  chorzy czy nie często nie mamy żadnego wpływu, na zachowanie się w obecności osoby niepełnosprawnej już tak!


wtorek, 2 lutego 2016

Życie

Życie zatacza kolo...

Pojawiasz się na świecie, rodzice, dziadkowie i cała rodzina nie może od Ciebie oderwać oczu. Mama czeka na pierwszego Twego ząbka, krok ,słowo, pierwszy dzień w szkole, pierwsza miłość,pierwszy zawód życiowy..
Stara się chronić swoje dziecko przed wszystkim co złe, agresja, złymi życiowymi wyborami, złym towarzystwem, papierosami , alkoholem.

Ty już jako nastolatka zaczynasz się buntować, chcesz przeżyć życie po swojemu, zapalić papierosa.
Zakochać się w tym złym chłopaku z sąsiedztwa... Chcesz robić to, na co masz ochotę! Potem płaczesz w jej ramie jaki to on był zły, papierosy śmierdzą a koleżanka obgaduje za plecami..
I wiesz ze mama miała racje..

Dorosłaś, masz męża i jesteś mama!
I teraz to Ty czekasz na pierwszy ząbek,pierwszy krok...
Teraz to Ty chcesz w przyszłości uchronić swoje dziecko przez całym złem tego świata, nie chcesz by ono popełniało Twoje błędy młodości, ale czy tak się da? Skoro Ty sama jako młoda osoba chciałaś przeżyć życie po swojemu?

Możemy tłumaczyć, prosić, krzyczeć...

Na szczęście to czeka Cie za parę lat teraz tylko "to gorące, nie dotykaj","uważaj bo spadniesz ze schodów",ale prawda jest taka ze i tak się może oparzyć czy spaść ze schodów...
Chodzi mi o to ze mimo wszystko nie da się uchronić dziecka od wszystkiego,ale możemy się starać minimalizować szkody,ale trzeba pamiętać o tym by dziecko mogło popełniać błędy, bo przecież na błędach się człowiek uczy!