Dawno nie pisałam wiem... przepraszam. Czasem tyle się dzieje. ..
Naprawie to obiecuje.
Kiedy przyszedł dzień ze dostaliśmy laskę do domu byłam trochę w szoku... jej obecność potwierdzała tylko to jaki los nas czeka...
Dość szybko oswoiłam się z nowym członkiem rodziny. Co raz częściej nawet zabieramy ja ze sobą na spacery. Jednak dziś .. od dziś mamy kolejnego gościa.
Maszynę Brajlowska... niestety z nią już ciężej mi się oswoić. Stoi cały dzień i czuje dosłownie jej obecność i odgłos stukania aż w głowie...
Nie będzie kolorowych laurek.
Nie będzie listów pisanych ulubiona czerwona szminka mamy...
Będą rzędy białych wypukłych kropek... dla wielu z Was to będą nic nie znaczące kropki...
Tysiące, miliony kropek...
Patrzę na nią i myślę co poszło nie ta, że takiego psikusa los na zrobił?
Nie o tym marzyłam nosząc go pod sercem.
Nie o białej lasce.
Nie o nauce pisania Brajlem.
Nie o życiu w ciemności.
Nie o ciągłym pytaniu co dalej.
Wiem,wiele już nie zrobię. Zostało się pogodzić z tym co nas spotkało i nauczyć się żyć w ciemność której od 1.5 roku nienawidzę.
Wiem, że póki on nie rozumie że jest inny ja mam czas na to by zrozumieć wiele spraw o które on kiedyś zapyta.
I teraz na stare lata przyszło mi się uczyć Brajla... by zrozumieć co kiedyś mój syn mi napisze Brajlem...
Oj daj mu tylko ta szminke albo dwie albo cale mnóstwo. Narysuje Ci najpiękniejsza laurke na świecie, laurke taką płynąca prosto z serca.
OdpowiedzUsuń